nadzór...
Jestem niezmiernie ciekawa jak wygląda u Was relacja z kierownikiem budowy. Kto śledzi mój blog to wie na jakim jesteśmy etapie budowy i wyobrażcie sobie, że do tej pory kierownik nie goscił na naszej budowie ani razu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Koszmar. Mamy tyle pytań, niepewności, już nie wspomnę ze ze strony prawnej też jakos to wszystko powinno wyglądać, mam na myśli wpisy w dzienniku budowy....a i ten świeci pustką. Nasz kierownik jak mu się chce to odbierze telefon, jak nie ma czasu to nie raczy nawet oddzwonic. Byłam już u innego kierownika, zostawiłam mu swoje dokumenty, miał się rozeznać i przejąć obowiązki poprzedniego kierownika. I co ? Po tygodniu zadzwoniłam i poinformował mnie, że niestety ale nie przejmie, gdyz poprzedni kierownik musiałby złożyc pisemne oświadczenie ze zrzeka się swoich obowiązków itp ple ple ple....jednym słowem mieszkamy w malutkim miasteczku i jeden drugiemu nie chce wchodzić w drogę! .... Brak słow.... Od poniedziałku chyba porzadnie się za to wezmę...Pozdrawiam pozostałych blogowiczów :)