Pustaki
Ciag dalszy naszej budowy... :)
Kolej na pustaki. Strasznie się niecierpliwiłam kiedy mi je przywiozą, biorąc pod uwagę że na hurtowni stały od jesieni. Pierwszy termin mi nie odpowiadał bo nie byłam wtedy dyspozycyjna, Pan powiedział, że jak nie mogę to on sam przywiezie i mi je wyładuje, ale ja kategorycznie nie wyraziłam zgody, gdyz chciałam byc przy tym obecna.
Kolejny termin.....podejscie drugie, samochód przyjechał i tyle co wjechał za bramę niestety ale ugrzązł w mokrej ziemii i co gorsze, nie mógł ruszyć ani w jedną ani w drugą stronę. W końcu jakoś się udało, podjechał do przodu, Pan chciał mi tam zostawić pustaki, na oko ok. 50 metrów od budowy.....no i oczywiście znowu się nie zgodziłam...wiec Pan pojechał z powrotem. Potem musiałam odczekać ponad tydzien, gdyż pogoda nie sprzyjała....w końcu się osuszyło i ciężkie pojazdy mogły wjeżdzac już na moją posesję...a tu nikt sie nie odzywa. Pojechałam w końcu na hurtownię i spytałam kiedy mogę się spodziewać transportu. Pan na to ze nie ma wolnego auta, ze da mi znać w najbliższym czasie. Rozczarowana pojechałam do domu.
Tyle co zdążyłam zjeść obiadek kiedy dostałam telefon że kierowca już jedzie z moimi pustakami. Więc ja w te pędy na działeczkę.
To była jedna partią pustaków, myślałam ze to chwilka ze wypakuje i z głowy, a tu jakieś przepaski, podnośniki, drżałam żeby te palety nie spadły. I na dziś tyle, bo z drugim kursem Pan się juz nie wyrobił bo jego godziny pracy własnie się kończyły. Powiedział że na dniach dowiozą reszte.
Na drugi dzień po pracy jadąc jak dobrze pamiętam na poczte chyba zerkam na działke a tam reszta pustaków stoi. Nawet nie wiem kiedy mi je przywiezli a i dobrze, przeliczyłam sobie tylko ilości i pojechałam dalej.Teraz pozostało mi tylko czekać na ekipę